Czyli ściany tekstu i relatywnie rudymentarna oprawa graficzna... Czyli ostatni kontakt z hobby statkującego się mężczyzny.


niedziela, 22 października 2017

MegaCity Blues - Dama z Łasiczką...

Świat oldschoolowych sandboxów często przełamywał czwartą ścianę - czasami było to lekkie puszczenie oka do odbiorcy w postaci załogi Enterprise z serialu "Star Trek" w podziemiach Zamku Greyhawk, czasami ostre nawiązanie do arbitralnej wartości na karcie postaci, kiedy poborca podatkowy inkasował w złocie "procent od xp". Mój pomysł, by w świecie gry pojawiło się pulpowe pisemko w stylu "Detektywa" albo "Trudnych Spraw", do którego bohaterowie będą mogli pisać opowiadania (będące w rzeczywistości raportami z sesji pisanymi przez graczy) dostając za to wierszówkę w kredytach, nie powinien budzić większych kontrowersji. 
    
...taki obrzydliwy inside joke z sesji, mniejsza z tym...
     
Poniższy raport z sesji w postaci listu do czasopisma powstał dzięki uprzejmości Futu.
     
Dramatis Personae:
Ustri "Licho" - Futu wcieliła się w trudniącą się drobnym dziennikarstwem i konkursami wokalnymi, wygadaną osóbkę z licznymi znajomościami (które jej nienawidzą)...
Kassius Steen - Exozone zagrał byłym żołnierzem korporacji gastronomicznej wygryzionej z rynku przez budkę z hotdogami, przeżywającym istne katharsis śpiewając piosenkę o narzeczonej tak grubej, że poci się majonezem...
Nolan Kingston - Furiousman zagrał hackerem, króry pół sesji wysyłał Klaunom memy, a drugie pół hackował automat z apteczkami...
    
Drodzy czytelnicy tygodnika „Kanał”,
   
historia, którą Wam przedstawię wydarzyła się naprawdę, a miała miejsce w sobotnie popołudnie. Zdesperowani i rozczarowani fiaskiem negocjacji z Clickiem postanowiliśmy odwiedzić siedzibę tajemniczych Klaunów Kanibali, jednak z powodu miernej wiarygodności znalezionych w sieci informacji (chyba nikt w tych czasach nie je ludzi!), postawiliśmy na ostrożność. Próba kontaktu z tymi szaleńcami doprowadziła do ciekawej wymiany memów! Jeśli jesteście ciekawi, wejdźcie sobie na ich stronę internetową („Kiedy robisz żart, ale policja nie rozumie”). Niestety, mimo zainteresowania z ich strony, nie udało nam się nawiązać współpracy handlowej z powodu braku porozumienia na płaszczyźnie czysto finansowej. Jednym słowem okazali się tanim plebsem. Później było to powodem do drwin całego miasta… ale o tym później. 
    
Stwierdziłam, że jedynym lekarstwem na naszą bezradność na drodze po miliony jest karaoke.  Wieczorem wyciągnęłam chłopaków na miasto, żeby zmienić trochę smętny klimat i tak trafiliśmy do świetnej miejscówki. Polecam! 
   
W tym momencie zaczyna się właściwa historia o uratowanej przyjaźni sprzed lat.
   
Wchodząc do knajpy, mój wzrok natychmiast spoczął na niej. Stacey stała na scenie piękna, wolna a przede wszystkim totalnie pijana. W dodatku z jej ust wydobywały się niepokojące dźwięki imitujące śpiew w stylu „Amazing Grace” do syntetycznej muzyki wydzierającej się ze starych głośników. Nie była sama. Towarzyszyła jej grupka znajomych z branży porno, a dokładniej mówiąc z produkcji o jednorożcu i tęczy. 
  
Podeszliśmy do nich, chociaż czułam, że atmosfera może być nieco… ciężka. Przyczyna tego leżała po mojej stronie, a sięgała tak zwanych starych czasów. 
   
Pewnego razu, gdy karmiłam uzależnienie Stacey sprzedając jej dragi, przyłapały ją siostry zakonu, do którego należała. Wyleciała na bruk, a po tym chciała mnie już tylko zabić. 
   
Wracając do soboty, to Kassiusowi wpadła w oko Shawna (wcieliła się w jedną z głównych postaci pornola – Tęczę). Jedyne, co z tego wynikło to kieliszek rozlanego alkoholu na twarzy naszego amanta. Nie tracąc jednak ducha postanowił tym razem zaimponować Stacey, licząc na to, że może zainteresuje się wynalazkiem Nolana. Drąc się: „GRUBA kasa, GRUBA… GRUBA”, omyłkowo zgłosił się do konkursu wokalnego z piosenką „Moja gruba, gruba narzeczona”. Zmuszony przez małego, latającego droida, który za próbę oporu raził go prądem, wyszedł na scenę i zaczął swój występ, co chyba wywołało u niego serię nieszczęśliwych wspomnień, bo na jego twarzy zalśniła gruba łza.
  
W tym czasie Nolan pociągnął za język barmana. Okazało się, że na Uniwersytecie trwają nieetyczne próby filtrowania powietrza za pomocą mutantów (Uwierzycie?). 
   
Ja natomiast postanowiłam zabłysnąć swoim talentem wokalnym i zaśpiewać dedykowaną piosenkę dla mojej przyjaciółki. Mój głos sprawił, że znowu uwierzyła w przyjaźń, miłość, ludobójstwo i postanowiła mi wybaczyć! Brzmi to dla Was niewiarygodnie? To znaczy, że nie słyszeliście mojego fenomenalnego głosu! 
    
Najważniejsze w tej historii jest to, że udało nam się pogodzić i mamy szansę odbudować naszą relację. Mamy nawet plan, żeby wspólnie zarobić miliony, a żeby go omówić spotykamy się w poniedziałek!!! 
    
Jest jeszcze jedna rzecz, o której już wspomniałam. Klauni Kanibale zostali publicznie ośmieszeni na telebimach całego miasta, co zobaczyliśmy wracając do domów. Zaniepokojony Nolan postanowił dowiedzieć się, kto za tym stoi. Podłączył się do sieci i podjął cyfrowy trop sprawcy. Dzięki jego zdolnościom hackerskim dowiedzieliśmy, że to sprawka Terminal Strom oraz otrzymaliśmy po dwa zestawy ratunkowe. Jak? Lepiej nie pytajcie… 
    
Na koniec dodam, że warto próbować. Próbować śpiewać, hackować i ratować przyjaźnie. Tym optymistycznym akcentem żegnam się ja, czyli Licho.
    
Cześć!
   
PS Zainteresowanych kupnem nowych technologii informatycznych proszę o kontakt.
     
      
Okiem sędziego:
Druga sesja cierpiała na tę samą przypadłość co druga sesja wcześniej zaoranej kampanii. Rzuty po prostu nie szły. Kostka tak/nie była zdeterminowana, by na każde zadane jej pytanie odpowiedzieć "nope". Rzuty na reakcję napotkanych NPCów nie wspinały się nigdy powyżej "wrogość". W pewnych aspektach obecna drużyna miała dużo gorzej niż poprzednia - tam po umiarkowanej reakcji "egoizm" gracze się wycofywali - tu podjęli wszelkie możliwe starania (od nerd-rageowania do śpiewania na scenie) by zastany stan zmienić. Ostatecznie atmosferę udało się ocieplić, co pokazuje jak całokształt rozgrywki sandboxa zależy od przygotowań i ukształtowania sobie przez graczy okoliczności. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.
   
Zestaw tabel "Augmented Reality" jest świetny. Tutaj był odpowiedzialny za kilka kluczowych momentów sesji. Kiedy Nolan zapytał, czy w tym świecie jest jakiś odpowiednik Facebooka, rzut w tabeli "Social Media" ze strony 38 doprowadził do komunikowania się z gangiem poprzez memy i animowane gify. W momencie wejścia drużyny do baru karaoke rzut na tabelę "Sonic Youth" z tej samej strony wskazał na gatunek muzyczny (stąd "Amazing Grace" do podkładu z dubstepu - wyszło "maszynowy soul dub"). Kiedy vid-bill-boardy reklamowe w mieście zostały shackowane i Nolan, chcąc sprawdzić co się dzieje, szukał najbliższego punktu wpięcia do sieci - tabela "Hackable Assets" z tylnej okładki wskazała automat sprzedający kitle, apteczki i zestawy pierwszej pomocy ("Wearable Meds Dispenser"). Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że akcesoria odzieżowe o zastosowaniu medycznym to na przykład koszulka z monitorem serca, zegarek na rękę spawdzający poziom cukru, czy naszyjnik aplikujący nikotynę wspomagając rzucanie palenia, więc z lekkim zaskoczeniem stwierdziłem że to taki automat, gdzie zamiast Snickersów można kupić kitle lekarskie... Zaskakująco dobrze wpasowało się to w klimat miasta z powszechnym dostępem do broni i ciągłymi zamieszkami - to, że na co drugim narożniku jest automat wypluwający zestawy pierwszej pomocy ma po prostu sens.
     
Futu zdała test na kontakty, co oznaczało, że w barze pojawi się ktoś znajomy - stąd fixerka Stacy. Niestety sam fakt, że kogoś zna, nie znaczy, że ta osoba będzie chętna do pomocy. Reakcja wyszła niestety wroga. Zadałem sobie (a właściwie tabeli abstraktów) pytanie "za co ona jej tak nie cierpi?". Wyszło "złomiarz, modli się, uczelnia, wolność". Stacy miała wylosowaną dużo wcześniej z "Augmented Reality" przeszłość - była byłą gwiazdą porno, byłą zakonnicą, byłą gangerką, a obecnie sprzedaje używane samochody. Abstrakt pomógł mi ustalić od jak dawna Ustri zna Stacy i co stało się kością niezgody - to przez Ustri wyrzucili ją z zakonu. Resztę dopowiedziała Futu...
    
Wyłoniło się kilka wątków i choć gracze traktują sprzedaż oprogramowania jako swój flagowy projekt (cytując gracza: "wypadałoby ten quest zrobić na sześć gwiazdek"), to szukają też innych okazji do zarobku. Patrząc na raport można stwierdzić, że na sesji w zasadzie nic się nie działo i to prawda - drużyna rozegrała w zasadzie jedno popołudnie, które spędziła na przeglądaniu internetu i nasiadówce w barze - ale sam świat dużo zyskał na kolorycie i bogactwie - pojawili się nowi bohaterowie niezależni, frakcje, korporacje. Z rzutów wyszło, że bar karaoke to buda sklecona pod estakadą - a samo już istnienie estakady zwraca uwagę na wertykalność miasta - dół to slumsy, góra należy do wielkiego biznesu. Do tego krótka wizyta w cyberprzestrzeń. Coraz mocniej czuć klimaty cyberpunka i sesja przestaje przypominać genericowy modern.



Ilustracją do dzisiejszej notki jest obraz "Appropriation of Lady with an Ermine" (akryl), 
który możecie nabyć drogą kupna za kwotę 440 dolarów tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz