Czyli ściany tekstu i relatywnie rudymentarna oprawa graficzna... Czyli ostatni kontakt z hobby statkującego się mężczyzny.


poniedziałek, 20 listopada 2017

MegaCity Blues - przywitaj się z moją grzmiącą pałą...

W ostatnim wpisie na temat mojej kampanii cyberpunkowego sandboxa obiecywałem rychłe i niechybne wyjawienie sekretów i machinacji "zza zasłonki", które w bliższej lub dalszej perspektywie będą miały ogromne znaczenie dla rozwoju akcji. Okazuje się, że mocno się przeliczyłem - gracze wykonali gwałtowny zwrot porzucając korporacyjne intrygi i zajęli się... kupowaniem konserw i przerabianiem drobnych lichwiarzy na sito. Nieświadomie doprowadziłem do cliffhangera, bo z przyczyn osobistych musiałem zawiesić sesje do stycznia.
 
Przyjęło się już, że poczynania drużyny śledzimy głównie oczyma Futu. Mimo, że zachęcam wszystkich do udziału, to nastąpił swego rodzaju podział ról - Furious zajął się dopieszczaniem wiki naszej kampanii, a Exozone... Nie wiem co on w zasadzie robi. Chyba głównie śmieszkuje.
   
Dramatis Personae:
BG:
Ustri "Licho" - Futu wcieliła się w kobietę wyzwoloną... od długów.
Kassius Steen - Exozone zagrał byłym żołnierzem korporacji gastronomicznej dzielnie broniącym tytułu rekordzisty w konkurencji rzutu kobietą z dzieckiem w dal...
Nolan Kingston - Furiousman zagrał hackerem, który (wciąż) snuje sny o wielkości i bogactwie próbując znaleźć błąd w kodzie swojego programu...
   
BN:
Brian Thomson - absztyfikant Ustri, z wyglądu niski acz muskularny mężczyzna o siwiejących blond włosach...
John Click - były lichwiarz, z wyglądu krwista papka...
Clyde Minton - były zakapior Clicka (ten mądrzejszy), z wyglądu mokra plama...
Victor DeShuel'etes - były zakapior Clicka (ten silniejszy), z wyglądu karmazynowa miazga...
Terry E. King - umięśniony latynos o dużych oczach, prowadzi knajpkę w swoim mieszkanku...
   


   
Drodzy czytelnicy magazynu „Kanał”,
żyjemy w ciekawych czasach, ale nadchodzą jeszcze ciekawsze. Ceny żywności z dnia na dzień osiągają nowy pułap. Ta metropolia popada w chorobę, która niedługo zbierze swoje żniwo. Podwyżki kosztów żywności są bardzo odczuwalne i przejawiają się na każdej płaszczyźnie miejskiego życia.
     
Posiedzenie z działem projektantów w firmie LUCYA skończyło się. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy tylko zostaliśmy sami. Nadal jednak znajdowaliśmy się w świecie zupełnie obcym i wrogim. Nie pasowaliśmy tam. Nasz wygląd był wystarczającym powodem ostracyzmu i niechęci wśród pracowników.
   
Obecność tam była jednak umotywowana wolą zapewnienia sobie bytu, szczególnie, że przyszłość z dnia na dzień malowała się w odcieniach czerni. Nasze kolejne działania z resztą dokładnie obrazują jak silna jest nasza chęć przetrwania.
   
Po spotkaniu postanowiłam w pewien sposób podziękować Brianowi za możliwość wystąpienia przed działem projektantów i umówiłam się z nim po jego pracy. Kassius i Nolan natomiast wyrazili chęć zrobienia zakupów w sklepie militarnym, więc się rozdzieliliśmy.
 
Zakupy chłopaków przebiegły dość pomyślnie, ponieważ wyszli ze sklepu z czterema granatami, płachtą maskującą i kamizelką kuloodporną. Niestety – ceny zabawek dla prawdziwych mężczyzn ponad stokrotnie przekraczały nasze fundusze. CKM pozostaje na razie w sferze naszych marzeń.
 
W tym czasie Brian zabrał mnie dość popularnego pubu „Dub Culture”. Przed budynkiem stał spory ogonek ludzi, ale dzięki „przyjacielskiemu” uściskowi dłoni z ochroniarzami, którzy swoją drogą byli mocno podrasowani, udało nam się wejść od razu. Zazdrosne spojrzenia ludzi z kolejki odprowadziły nas do wejścia. W środku zwróciłam uwagę na nietypowe graffiti na ścianie, które dosłownie mignęło mi przed oczami. Kolejnym moim spostrzeżeniem było to, że na stolikach zabrakło orzeszków do piwa, a w moim martini imitacją oliwki była kostka lodu. Czas spędziliśmy bardzo miło, głównie na rozmowach. Udało mi się nawet dowiedzieć, że Brian posiada zniżkę pracowniczą na zakup militariów i chętnie mi jej użyczy. Do domu wróciłam dopiero w nocy.
   
Zmieniając temat, to pamiętacie Johna Clicka? Tak, to ten od długu. Decyzja o doposażeniu się w sklepie z bronią nie była przypadkowa. Było oczywistym, że nie zamierzamy oddawać tych pieniędzy, więc rozwiązanie problemu wydawało się tylko jedno – wysłanie tego nędznego lichwiarza na tamten świat. To jednak wymagało solidnego przygotowania się, ponieważ nie mieliśmy pojęcia, z kim tak naprawdę mamy do czynienia.
   
Jeszcze tego dnia Kassius udał się do kierownika budowy prac remontowych centrum rozrywki, żeby zawrzeć układ, który miał zapewnić możliwość przebywania na terenie budowy, co dawało dobrą widoczność na okolicę naszego zamieszkania. Nadzorujący zażądał w zamian trzech konserw, które pozwolą mu wykarmić rodzinę. Na szczęście Steen kojarzył miejsce, w którym jeszcze można było dość tanio kupić puszki z mięsem. W sklepie okazało się, że jest ich dość sporo i tak oto w naszym domu znalazło się ponad osiemdziesiąt kilogramowych opakowań z papką imitującą mięso. Przynajmniej nie umrzemy z głodu.
   
W międzyczasie Nolan próbował nawiązać współpracę z gangiem Klaunów Kanibali w celu uzyskania pomocy w zwalczeniu Clicka. Niestety nie uzyskaliśmy pozytywnego odzewu.
   
Następnego dnia rano nadszedł czas refleksji.
   
Kassius przypomniał sobie o Terrym, dochodząc do wniosku, że postąpił niewłaściwie pozostawiając go w potrzebie. Rezygnując z porannej dawki etanolu, ruszył do kucharza. Ten nieco zaskoczony pojawieniem się Steena wziął się za gotowanie, by za chwilę otworzyć interes. Na szczęście obecność byłego wojskowego wystarczyła, żeby powstrzymać rozróby wszczynane przez głodnych, zgorzkniałych bezdomnych.
 
W tym czasie wspólnie z Nolanem zjedliśmy śniadanie przygotowane z konserwy. Czekając na Kassiusa nasz programista zajął się kodowaniem, a ja odezwałam się do znajomych. Stacey sprzedała mi ciekawą plotkę na temat mężczyzny, który zamawiał jedzenie na wynos a potem wyruszał poza teren miasta w martwą pustkę. Postanowiłam poszukać jakichś informacji w sieci na ten temat, ale nie znalazłam nic, co potwierdzałoby tę pogłoskę.
   
Gdy już wszyscy znaleźliśmy się razem przystąpiliśmy do planowania zamachu na Clicka. Pierwotny plan Kassiusa zwyciężył i niemal od razu przystąpiliśmy do realizacji. Wysłałam Johnowi zdjęcie dania, które zamówiłam podczas kolacji z Brianem. Dodałam podpis: „za hajs Clicka baluj”. Zadziałało. Po wysłaniu wiadomości szybko zajęliśmy umówione pozycje. Ja na balkonie czekałam na znak, żeby w razie niepowodzenia zrzucić granat. Steen ukrył się w centrum rozrywki. Nolan zaczaił się na klatce schodowej naszego bloku. Plan miał jednak  jedną poważną wadę…
   
W ostatniej chwili Kassius zauważył, że Click zaparkował pod blokiem, w którym mieszkałam wcześniej. Lichwiarz wraz z dwoma ochroniarzami ruszyli na górę. Przegrupowaliśmy się. Nolan szybko podbiegł pod klatkę schodową, do której wbiegli mężczyźni. Ja natomiast postanowiłam przyłączyć się do akcji i przemieścić się do bloku, w którym wcześniej mieszkał Steen. Nie zdążyłam... W momencie jak przebiegałam przez skrzyżowanie, John wybiegł ze swoją obstawą z klatki. Zamarłam ze strachu. Padły strzały. Zdążyłam jedynie wymienić z Clickiem nienawistne spojrzenia zanim oberwał z obrzyna Nolana. Kolejne strzały posypały się z rusztowania centrum rozrywki. Przeciwnicy byli już martwi.
   
Nie tracąc czasu, Nolan szybko przeszukał Johna w celu znalezienia nadajnika z firmy ochroniarskiej. Niestety - był tam. Zapowiadały się kolejne kłopoty. Kingston kupił nam trochę czasu na działanie, hackując urządzenie. Następnie wykorzystał swój talent do wzbogacenia się. Włamał się do KIKKa lichwiarza, przelewając sobie wszystkie jego oszczędności. Staliśmy się bogatsi o dwadzieścia dwa tysiące.
 
Uznaliśmy, że trzeba czym prędzej pozbyć się ciał. Władowaliśmy je do samochodu. Po raz kolejny umiejętności Nolana okazały się zbawienne. Podłączył się do samochodu Clicka i przewiózł nim trupy pod tajemniczy biurowiec, gdzie nie wolno parkować. Tam nigdy nie stoi żaden samochód! Mieliśmy nadzieję, że chociaż coś spadnie z nieba i zmiażdży auto, ale z budynku wyszedł ochroniarz. Zajrzał do środka i chyba kogoś wezwał przez KIKKa.
   
Stwierdziliśmy, że to zbyt duże ryzyko zostawiać tam wóz, więc Nolan przemieścił je pod warsztat samochodowy i wybrał opcje „kasacja”. Chwilę potem bryznęła krew, a z ciał pozostała papka, która mam nadzieję nigdy nie trafi do konserw, które jemy.
   
Wróciliśmy do domu cali we krwi. Musiałam odreagować… Wraz z Kassiusem zalaliśmy się w trupa. Nolan zaś jak gdyby nigdy nic wrócił do kodowania.
   
Podsumowując - w ciągu tych dwóch dni osiągnęliśmy wiele, dzięki czemu przetrwamy. Po pierwsze umowa z firmą zapewni nam stabilność finansową. Po drugie zyskaliśmy zniżki na broń (tak długo, jak długo Brian mnie lubi). Po trzecie mamy zapas jedzenia na miesiąc. Ostatecznie pozbyliśmy się problemu, jakim był mój dług do spłacenia, prawdopodobnie uszczęśliwiając przy tym innych dłużników Clicka.
 
Pozdrawiam serdecznie,
Licho.
   
Od Futu:
Dalsze losy naszych przygód poznacie dopiero w styczniu, dlatego z tego miejsca życzę wszystkim czytelnikom bloga Wesołych Świąt!
   
Okiem sędziego:
Sandbox ma to do siebie, że gracze sami piszą swoją własną historię. Ja mogłem się spodziewać kontynuacji korporacyjnych wątków, oni natomiast spojrzeli w kalendarz i stwierdzili "ok, fajnie, z korpo jesteśmy już ugadani, teraz trzeba zrobić coś z Clickiem". Jako przykładni obywatele postanowili zwrócić dług, ale z powodu ograniczonej zasobności KIKKów - zdecydowali się na wymianę barterową... A konkretniej wypłacili mu w ołowiu. W bardzo dużych ilościach ołowiu w drobnych porcjach detalicznych.
 
Przy okazji dowiedziałem się, że walka w [digital_shades] jest bardzo szybka i bardzo śmiertelna. Warto wiedzieć na przyszłość.
   
Wspomniane wyżej KIKKi to rodzaj bransoletki z holograficznym wyświetlaczem. Skrót jest autodeskryptywny i opisuje funkcje urządzenia: KIKK - Komunikator, Identyfikator, Karta Kredytowa. Pomysł na urządzenie i nazwę ukradłem z kampanii The Fieldman Theory.
   
Posiedzenie rady nadzorczej rozegrano jako rzut na reakcję modyfikowany wcześniejszym sukcesem Nolana przy robieniu prezentacji (+1 do wyniku). Rada nadzorcza w porozumieniu z działem inżynierii i innowacji po dłuższej naradzie postanowiła nawiązać współpracę.
   
Miejsca odwiedzane na tej sesji wylosowano ze zbioru tabel "Augmented Reality". Cztery rzuty w tabelce ustawiły cały klub nocny w którym bawiła się Ustri. Budynek biurowy i warsztat samochodowy, to elementy bezpośredniego sąsiedztwa mieszkań bohaterów graczy wylosowane przeze mnie z tego samego dodatku przed rozpoczęciem kampanii. Stąd też wielka tajemnica pod tytułem "dlaczego pod biurowcem nikt nie parkuje". Gracze postanowili pozbyć się zwłok jednocześnie odkrywając ten sekret. Cieć wychodzący z budynku i pukający w szybkę, żeby poinformować kierowcę, że tu nie wolno parkować, trochę ich rozczarował... Przypisywali temu miejscu dużo bardziej złowieszczą aurę...
 
System przewiduje różne stopnie sukcesu. Cały plan bohaterów na sprzątnięcie Clicka opierał się na tym, że uda się im go sprowokować. Nie było łatwo - uznałem, że w związku z wcześniejszym wyskokiem Ustri i Kassiusa (strzelec na dachu) facet będzie ostrożny. Co więcej - gdyby było jakieś "ale" do udanego rzutu - przyjechałby z dodatkową obstawą. Jednak test został zdany bezbłędnie i to z nawiązką. Nie dość, że Click dał się sprowokować, to jeszcze się zapowiedział...


.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz