Czyli ściany tekstu i relatywnie rudymentarna oprawa graficzna... Czyli ostatni kontakt z hobby statkującego się mężczyzny.


niedziela, 21 lutego 2021

OotA - wszystko zgodnie z planem...

Dramatis Personae:
Reniferowy grała Eilich - diablęciem czarownikiem niebiańskiego patrona, który był antropomorficzną personifikacją idei bezradności i paraliżu w obliczu paradoksu logicznego... Postać ta niestety zakończyła swój żywot pod koniec drugiego zadania prologu, choć patron przetrwał i pojawia się w retrospekcjach w kampanii, co powoduje zmieszanie Snorriego.
Reniferowy gra Anth'Rasmą - wygnaną za bluźnierstwo drowką, wyznawczynią Elistrae, przedstawicielką autorskiej klasy postaci Matta Mercera - Blood Hunter (taka zżyna z Wiedźmina)...
Trix gra Fossem - koboldzim wojownikiem, niekwestionowanym mistrzem połyku, z więziennym portfelem głębszym niźli Bag of Holding i talentem do bimbrownictwa...
Pivekk gra Lutorisem Caerdonel - elfem leśnym, mnichem, poważnym i stonowanym, w żałobie po małej myszce zdeptanej obcasem drowich oprawców... Poza tym Pivekk robi na sesji rzecz, której ja absolutnie nie cierpię, a on jest na tyle uprzejmy by mnie w niej wyręczać - puszcza muzykę i dba o klimat. Chwała mu za to.
Tusk gra Macchelem Temmini - uwziętym na Łupieżców Umysłów łowcą, żółwiem... czyli rasą z Tortle Package stanowiącym suplement do "Xanathar's Guide to Everything".
Beast gra Snorrim - krasnoludzkim paladynem dręczonym poczuciem winy, gdyż nie uchronił powierzonej jego opiece towarzyszki przed śmiercią (poprzednia postać koleżanki, parszywa śmierć w prologu)...
Draconic gra Shaggothem - orkiem zaklinaczem/czarownikiem, członkiem tajemniczego kultu rytualnych zabójców i kanibali, których rolą jest eliminacja słabych jednostek z puli genetycznej orków... Ubiera się jak pimp.

       

Bohaterowie niezależni:
Książę Derendil - posługujący się językiem elfickim i nienagannymi manierami quaggoth. Przy bliższym poznaniu, lub przedstawicielowi elfiej rasy zwierzy się, że jest zaklętym w tej paskudnej formie elfickim księciem. Pragnie powrócić na powierzchnię i nie przegapi żadnej okazji, by pytać napotkanych wędrowców, czy może nie słyszeli o organizowanych przez jego ojca poszukiwaniach.
Eldeth Feldrun - dumna krasnoludzka kobieta z twierdzy Gauntlgrym. Zdarza się jej flirtować ze Snorrim zwłaszcza od czasu ucieczki. Snorri nie jest zainteresowany i ją zbywa.
Jimjar - gnom głębinowy... zdaje się uzależniony od hazardu, choć zastanawiającym bywa skąd bierze rzeczy o które się zakłada. Rachunek prawdopodobieństwa zaczyna sie przy nim lekko zaginać.
Ront - ork. Duży, złośliwy i marudny. Wyżywa się na Ryczce. Wysłałem Shaggotha, żeby go zabił, bo miałem go dość.
Sarith - drow, małomówny, nie ufa Anth'Rasmie. Wsadzili go do więzienia bo w ataku szału zabił swojego towarzysza broni.
Shuushar Przebudzony - kuo-toa, pacyfista, mędrzec i mistyk. Odmawia stosowania przemocy.
Ryczka - dziecko mykonidów. Imię jest tłumaczeniem angielskiego "Stool" (i jestem z niego dumny jak cholera). Posiada przydatną zdolność telepatycznych zarodników komunikacyjnych, które nieco pomagają przy tej dziwnej Wieży Babel...

       

Plumsk!
Pochylimy się w mocno skróconej formie nad wydarzeniami sesji piątej, szóstej i (prawdopodobnie) siódmej lub ósmej.

Po przebudzeniu Anth'Rasma próbowała nawiązać nić porozumienia z Sarithem, wytłumaczyć sobie nawzajem, że ona także została odrzucona przez matriarchalne społeczeństwo drowów. Próbowała go skłonić do opowiedzenia swojej historii, lecz ten odmówił. Przyjął do wiadomości, że dla wspólnego dobra muszą pracować razem, ale przyjaźni z tego nie będzie. Próba nawiązania bliższych relacji zakończyła się niepowodzeniem.

   

Następnie drużyna wyruszyła w dalszą drogę, zaliczając pomniejsze atrakcje:

  • Shuushar czuł w powietrzu zapach Darklake, ale nie był w stanie powiedzieć z którego korytarza był mocniejszy
  • natrafili na jaskinię pełną czerwonych grzybów (tinmask) rzekomo powodujących szaleństwo
  • znaleźli zwłoki herszta bandytów, zginął śmiercią naturalną (bo jeśli zostaniesz kilkanaście razy dźgnięty w serce, to przecież naturalne, że zginiesz...)
  • stoczyli pojedynek z oszalałymi bandytami
  • walczyli z oddziałem kuo-toa, kultystów Leemooggoogoona, którzy ścigali wyżej wymienionych bandytów, ale pojmaniem drużyny też by się zadowolili
  • spotkali przyjaźnie nastawionego arykapłana Ploopploopeena, który poprosił ich o pomoc

     

Jason Thompson - fragment plakatu opisującego drogę drużyny przez kampanię
Jason Thompson - fragment plakatu ilustrującego drogę drużyny przez kampanię Out of the Abyss, źródło: https://dnd.wizards.com/articles/features/out-abyss-walkthrough-poster

Nie jestem przekonany czy jest sens opisywać, na czym polegał problem Ploopploopeena z jego córką Blibdoolvpoolp, która spowodowała rozłam w społeczności ryboludzi przewodząc nowemu kultowi Leemooggoogoona i składając mu krwawe ofiary. Był to motyw przewodni w drugiej połowie sesji piątej i większości szóstej, przy czym całość rozegrano niemal kropka w kropkę zgodnie z treścią hardcovera. To jedna z bardziej rozpoznawalnych scen tej kampanii - o wyłaniającym się z jeziora Demogorgonie można chyba przeczytać w każdej notce wspominającej tę kampanię. Na ten moment ciężko to nawet nazwać spoilerem (zwłaszcza, że demolujący miasto Demogorgon jest na okładce). 

Poza powyższym wydarzyło się jedynie kilka rzeczy odbiegające od treści przygody:

  • bohaterowie postępowali dość chaotycznie (przedwcześnie wyskoczyli przed szereg) więc scena była dużo bardziej chaotyczna i krwawa niż w oryginale
  • szaleństwo wywołane wizją Demogorgona sprowadziło na niektórych omamy wzrokowe - wydawało się im, że Topsy i Turvy (gnomy głębinowe szczurołaki) powrócili do drużyny
  • za miastem odkryli stare ruiny z kręgiem teleportacyjnym (to wskazówka żywcem wyciągnięta z Power Score Guide to Out of the Abyss - ma ułatwić przemieszczanie się po Podmroku w drugiej części kampanii, kiedy bohaterowie powracają pod ziemię zmierzyć się z demonami)
  • ponieważ zginęli wszyscy przywódcy Sloobludop, Shuushar postanowił pozostać w tyle i nauczać ryboludzi "nowych pacyfistycznych dróg życia"

   

Bohaterowie sporządzili pontony z obciętych kapeluszy grzybów zurkwood i związawszy je linami, wypłynęli na jezioro. Po drodze czekała ich trudna nawigacja oraz spotkania losowe:

  • pojedynek z agresywnymi demonicznymi płaszczkami (ixitxachitl)
  • spotkanie z rzecznym trollem rezydującym na niewielkiej wyspie (następnie jego ubicie i przy okazji poderżnięcie gardła Rontowi)
  • zgubienie pościgu
  • zgubienie drogi, co zaowocowało natrafieniem na wejście do dziwnego mokrego lochu (Oozing Temple, prowadzone niemal całkowicie zgodnie z treścią kampanii)

    

Roll20.net - screenshot z kampanii

Zamordowanie Ronta było planowane już od dłuższego czasu. Shaggoth, jako przedstawiciel specyficznej kasty orczych kultystów, ma za zadanie dbać o czystość orczej rasy. Tymczasem Ront - dając się pojmać i znęcając się nad słabszymi, okazywał słabość. Słabość wykluczającą możliwość przedłużenia jego linii rodowej. Paladyn (Snorri) nie był zachwycony tym zajściem, ale w krótkiej scenie Shaggoth wyjaśnił mu niuanse swojej kultury i religii.

  

Problem z określeniem, na której sesji miały miejsce powyższe wydarzenia wynika po części stąd, że w pewnym momencie przestaliśmy nagrywać. Po przerwie nie było już sensu wracać do nagrań, a z perspektywy czasu ciężko odwzorować kolejność wydarzeń. Do tego momentu jednak kampania idzie raczej po szynach - odhaczane są kolejne wydarzenia, ich przebieg nie odbiega znacznie od tego jak zostały opisane w scenariuszu. Kolejny wpis może być nieco bardziej ciekawy, gdyż po Oozing Temple kampania spadła z szyn i rozwaliła sobie swój głupi ryj.


.

3 komentarze:

  1. U mnie wydarzenia u ryboludzi miały dużo gorszy przebieg, jeden z graczy zginął podczas ucieczki, ciężko zresztą by było inaczej: załamanie nerwowe po pojawieniu się demona bez szwanku przetrwał tylko jeden chwat, jeden wpadł nawet w kilkuminutową katatonię :) w dodatku na moment zgubili się tam w labiryncie „uliczek”, tu ładnie swoją rolę odegrał roll20. Na pomysł robienia tratwy nikt nie wpadł, pomysł płynięcia zbiornikiem, z którego wydobywają się takie okropieństwa nawet nie postał w ich głowach :) idą żmudnie wzdłuż krańców dark lake.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co pamiętam jedyną konsekwencją szaleństwa były jakieś krótkotrwałe efekty, w tym haluny. Uciekli poza miasto, wrócili, odczekali dzień i jak stwierdzili uspokojenie się wody to popłynęli...

      Usuń
  2. Aa, jeszcze jedno: w drużynie pojawiło się dwóch producentów dobrych jagód, prowiant spadł z ich priorytetów :)

    OdpowiedzUsuń